niedziela, 23 sierpnia 2015

Uno

To była kolejna, wyjątkowo ciepła noc. Po otrzymaniu telefonu od zrozpaczonej kuzynki wsiadł w samochód nie patrząc na godzinę i ruszył w kierunku centrum. Światło przydrożnych latarni odbijało się od czarnej karoserii, zegarek na desce rozdzielczej wskazywał czwartą dwadzieścia nad ranem, a on myślał jedynie o niedojrzałym siedemnastolatku, najprawdopodobniej ledwo trzymającym się na nogach po hucznej imprezie. Stojąc na skrzyżowaniu zaczął nerwowo stukać paznokciami o kierownicę. Przez jego głowę przelatywało tysiące czarnych myśli. Głupich scenariuszy przedstawiających pomysły dzisiejszej młodzieży. Martwił się. Strach przed tym, co zobaczy niemal zżerał go od środka i najlepiej miałby to wszystko już dawno za sobą. Ale życie takie proste być nie mogło.
Zaparkował przed domem największego idioty madryckiego liceum. Stanął na elegancko ułożonej kostce, trzasnął drzwiami swojego nowego astona martina vanquish, schował kluczyki do przedniej kieszeni lekko wytartych jeansów, które zwykle nosił jedynie w odosobnieniu, po czym skierował się schodami na ganek luksusowo wyposażonego domu. Słyszał dudniącą w środku muzykę, śmiechy, krzyki, czyli standardowe odgłosy towarzyszące bawiącym się dzieciakom. Dzwonienie dzwonkiem, a już tym bardziej pukanie nie miało w takiej sytuacji najmniejszego sensu, dlatego po prostu nacisnął klamkę i wszedł do środka.
Przywitała go nieciekawa mieszanina kobiecych perfum, potu i czegoś, co można było nazwać skutkiem nadużycia alkoholu - wymiocin. Ze zmarszczonym nosem przebrnął przez przedsionek, dostając się w sam środek szalonej, choć już uszczuplonej dyskoteki. Pokręcił głową widząc przystawiające się do kompletnie pijanych chłopaków, wymalowane dziewczyny i zaczął szukać w tłumie swojego chrześniaka. Ale to nie było takie proste. Westchnął, naciągnął na głowę kaptur, by uniknąć zbędnych próśb o komentarz czy wspólne zdjęcie i zaczął przebijać się przez tłum w kierunku kuchni. Następnym celem była jadalnia oraz taras, gdzie wreszcie znalazł tak upragnioną twarz. Stał przy barierce na trzęsących się nogach ze szklanką w dłoni, śmiejąc się ze słów uroczej, choć zdecydowanie zbyt wyzywająco ubranej szatynki.
- Aleix!
Casillas nie miał najmniejszego zamiaru użerać się z zapitym siedemnastolatkiem. Przegonił Hiszpankę machnięciem ręki, po czym złapał za rękaw bluzy chłopaka w celu zaciągnięcia go od samochodu. Nie miało to jednak większego sensu, bowiem młody schlał się niczym rasowy alkoholik i przy pierwszym kroku poleciał na kolana.
- Ty chyba upadłeś na głowę! - westchnął Iker, kładąc sobie jego ramię na karku.
Mocno chwytając chłopaka w pasie, zaczął prowadzić go przez tłum do wyjścia. Nie przejmował się towarzyszącymi im chichotami czy głupawymi komentarzami wykrzykiwanymi przez zawodników piłkarskiej drużyny numer jeden w szkole. Nawet przez głowę nie przeszło mu zdjęcie kaptura przysłaniającego twarz i nagadanie im do rozumu, bo następnego dnia pewnie i tak będą leżeli z głową w kiblu. Doczołgał się więc do przedpokoju powstrzymując chęć wzięcia chrześniaka na ręce, czym narobiłby mu jeszcze większego wstydu. Drzwi otworzył kopniakiem, tak było po prostu wygodniej. Zamarł słysząc ich zderzenie z twardą powierzchnią i wreszcie głuchy dźwięk spadania po schodach.
Szybko wyszedł przed dom, zapominając o bawiących się wewnątrz ludziach. Na widok trzymającej się za głowę dziewczyny w białej, zwiewnej sukience zrobiło mu się niedobrze. Zostawił Aleixa przy barierce, po czym zbiegł na dół z mocno bijącym sercem. Delikatnie położył dłonie na jej ramionach i z zatroskaniem spojrzał prosto w twarz.
- Bardzo boli?
Pytania o przebieg wydarzeń nie miały sensu. Sam najlepiej wiedział, że z pełnym impetem przyłożył jej drzwiami w czoło. Dlatego odetchnął z niewiarygodną ulgą, gdy mu odpowiedziała.
- Trochę - wydusiła, powstrzymując napływające do oczu łzy. - Ale nic mi nie jest.
Spróbowała wstać, jednak bramkarz drużyny ze stolicy Hiszpanii stanowczo ją przytrzymał. Nie chciał, by przez głupotę pomieszaną z roztrzęsieniem jeszcze bardziej pogorszyła już i tak nieciekawą sytuację. Pijany, właśnie wymiotujący do ogródka siedemnastolatek, stratowana dziewczyna, brakowało tylko przejechanego kota sąsiadki leżącego na środku ulicy.
Rozejrzał się wokoło z zastanowieniem. Musiał myśleć racjonalnie.
- Zabieram Cię do lekarza.
Brunetka spojrzała na niego ze strachem w oczach.
- Ale...
- Bez protestów! - przerwał jej niemal od razu. - Spokojnie, nic Ci nie zrobię.
Ostrożnie wziął licealistkę na ręce. Chwilowo przeniósł wzrok za siebie, by zarejestrować aktualny stan swojego chrześniaka. Zniesmaczony i lekko podłamany tym widokiem zaczął przemieszczać się w stronę zaparkowanego na poboczu auta. Postawił dziewczynę na ziemi opierając ją plecami o karoserię, po czym wyciągnął z kieszeni spodni kluczyki.
- Jak masz na imię? - spytał dość niespodziewanie.
Przełknęła głośno ślinę, zastanawiając się, o co mu w ogóle chodzi. Nic jej nie było. Tylko trochę bolała głowa, ale mało to razy w życiu jeszcze się w nią uderzy?
- Nacias - wyszeptała, spuszczając wzrok. - A pan?
Uśmiechnął się pod nosem. Jeszcze go nie rozpoznała.
- Żaden ze mnie pan. Nie jestem wcale taki stary! - Otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł jej wsiąść. Chciał zapiąć też pas bezpieczeństwa, ale zawstydzona Hiszpanka od razu go uprzedziła. - Iker - dodał przelotnie.
- Iker? - Zmarszczyła brwi. - Jest pan... To znaczy jesteś Baskiem? - poprawiła się widząc pełną wyrzutów minę piłkarza.
- Nie. - Automatycznie pokręcił też głową. - Pochodzę z Móstoles.
- O... - wymknęło jej się.
Od razu tego pożałowała, bo na twarzy poczuła gorąc krwistych rumieńców. Dziękowała w duchu, że jest ciemno i mężczyzna nie mógł ich zobaczyć.
- Teraz wybacz. - Wskazał palcem na siedzącego pod ścianą dużej willi Aleixa. - Muszę zaciągnąć tego nieudacznika do auta.
Przytaknęła, delikatnie się uśmiechając. Miała wielką ochotę uciec. Wykorzystać ten dogodny moment, odpiąć się i po prostu biec ile sił w nogach przez długą ulicę madryckich bogaczy. Coś ją jednak powstrzymało. Starała się określić dokładniej przyczynę, która zatrzymała jej nogi na miejscu. Chęć poznania tego zaskakującego człowieka, czy może próba ucieczki od imprezy będącej zdecydowanie wydarzeniem niepasującym do jej skromnego, aczkolwiek wybrednego gustu? Poddała się. Nie wiedziała, co to mogło być.
Wyjęła z torebki telefon i wystukała wiadomość tekstową.
Do Fran: Wybaczcie, ale nie dam rady wrócić. Długa historia, wszystko wam jutro wyjaśnię. Zadzwonię, jak będę mogła. Całuję i przekaż Alesi, że nic mi nie jest. Nie chcę, by niepotrzebnie się martwiła:))
Zacisnęła palce na obudowie. Nie była pewna co do słuszności podjętej decyzji, ale ucieczka straciła prawo do udania się w stu procentach, bowiem tylne drzwi otworzyły się, by przyjąć do środka spitego siedemnastolatka. Schowała przedmiot na miejsce i odwróciła głowę. Jej serce szybciej zabiło. Właśnie skojarzyła fakty, ze zdecydowanie zbyt dużym opóźnieniem. Przynajmniej jak na piątkową uczennicę. To był ten Aleix! Aleix Jimero, chrześniak samego Ikera Casillasa, legendy Realu Madryt, najlepszego bramkarza na całym świecie, człowieka, którym podniecała się połowa jej szkoły!
Wzięła parę uspokajających oddechów. Czy naprawdę miała jechać jednym samochodem z osobą tak piekielnie medialną i rozpoznawalną nawet w najciemniejszych zakątkach odległych, europejskich krajów? Chyba nie miała wyboru...
 Wbiła wzrok w podłogę, gdy miejsce za kierownicą zostało zajęte. Nie wiedziała do końca, jak się zachować. Piłkarz zdjął kaptur, dzięki czemu potwierdziła swoją i tak trafioną teorię.
Ruszyli. Przez całą drogę panowała ogłupiająca cisza przerywana jedynie spazmami jęków i głupich wypowiedzi ze strony Aleixa. Mijali luksusowo wyglądające wille, ogrodzony park ze sporych rozmiarów palmiarnią, ulubioną kafejkę Nacias, którą odkryła wraz z przyjaciółkami, pewnego felernego dnia, gdy zgubiła nowo otrzymanego szczeniaka chwilę przed spadnięciem ulewnego deszczu, aż dotarli do celu. Auto zatrzymało się na podjeździe uroczo wyglądającego domu z fikuśnym płotem. Silnik zgasł, przez co głuchość zaczęła ciążyć im zdecydowanie bardziej, niż wcześniej.
- Muszę go odstawić - oznajmił Iker, łapiąc za klamkę. - A później pojedziemy do szpitala.
Navarro panicznym ruchem złapała jego ramię.
- Ale ja nie potrzebuję żadnego lekarza. Szpitala tym bardziej! - Zmieszała się, gdy spojrzał prosto w jej stalowe tęczówki. - Już mi lepiej.
Piłkarz westchnął dosadnie.
- Gdzie mieszkasz?
- Piętnaście minut drogi stąd, ale... - Spuściła głowę w geście porażki. - Ale nie mam kluczy, a moi rodzice są w Anglii. Wracają pojutrze.
Mężczyzna otworzył szerzej oczy ze zdumienia.
- Zostawili Cię samą, bez kluczy?
- Nie, no co ty! - zaprotestowała od razu. - Nocowałam u Francesci. Tylko została na imprezie, dlatego najlepiej będzie, jak mnie podwieziesz pod jej dom i po prostu zostawisz.
Prychnął, wyrażając swoje poglądy w kwestii jej idiotycznego pomysłu.
- Jasne! Najlepiej wywiozę Cię od razu do lasu i przywiążę do drzewa. - Przez chwilę patrzył przed siebie. To był charakterystyczny efekt uboczny chwil, w których podejmował ważne decyzje. Do głowy przychodził mu tylko jeden, lekko szalony pomysł. - Zostaniesz przez ten czas u mnie.
Nie był pewien, czy dobrze zrobił. Ale nie mógł jej tak po prostu zostawić.
- Żartujesz! - pisnęła zszokowana. - Przecież tak nie...
- Proszę Cię, bez sprzeciwów. Nie masz tu nic do gadania.
Uśmiechnął się delikatnie. Chciał w ten sposób dodać otuchy zarówno jej, jak i sobie samemu. Nigdy wcześniej nie słyszał o podobnej sprawie. Bał się. To raczej normalna, ludzka reakcja w tego typu sytuacji.
- A teraz poczekaj. Muszę go odnieść, żeby wytrzeźwiał i wysłuchał wyrzutów swojej zatroskanej matki, która wydzwaniała do niego przez całą noc.
Wywrócił teatralnie oczami, po czym wysiadł z auta.
Jedyne co czuł, to dziwnego rodzaju pustkę. Brak osoby czekającej na niego w domu. Kogoś, kto mógłby go skrzyczeć za przywiezienie lekko wstawionej, ślicznej siedemnastolatki. Kobiety jego życia, odczuwającej nic nieznaczącą zazdrość, gdy będzie kładł Nacias do łóżka w pokoju gościnnym.
Iker, ogarnij się! - powtarzał tysiąckrotnie w myślach. - Alice odeszła. Odeszła i już nie wróci. Tak, jak Ci to na koniec obiecała.
Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, ale szybko ją starł. Nie chciał, by ktokolwiek wokół widział tą beznadziejną, cholernie bolesną słabość.
 
~*~
Obecny weekend pod względem wydarzeń zarówno sportowych, jak i osobistych jest dla mnie najzwyklejszą porażką. Mam jednak nadzieję, że chociaż ten rozdział mi wyszedł, dlatego czekam na wasze opinie i dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze pod prologiem. Naprawdę mnie zmotywowałyście ;*

22 komentarze:

  1. Coś czuję, że to Twoje kolejne opowiadanie, na którego rozdziały będę wyczekiwać z wielką niecierpliwością!
    Uwielbiam opowiadania z udziałem tego piłkarza <3 Szczególnie gdy jest w nich taki świetny!
    Wątek z młodzieżą mi się baaardzo spodobał :D
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątki z młodzieżą to zdecydowanie twoje klimaty, już zdążyłam się o tym przekonać xd
      Cieszę się, że masz o tym opowiadaniu takie zdanie. Oczywiście dziękuję <3

      Usuń
  2. Ja już wiem. Po prostu wiem. Mam takie przeczucie. ;p A jakie? A no takie, że to będzie Twoje kolejne cudowne opowiadanie. Myślałam, że kupiłaś mnie prologiem... No to teraz nie mam pojęcia, co zrobiłaś pierwszym rozdziałem! Po prostu brakuje mi już słów na Twój geniusz i talent, dziewczyno!! Pisz dalej i zaskakuj mnie coraz to bardziej. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, cieszę się niezmiernie ze słów, które napisałaś, ale ja wiem, czy to geniusz i talent? Jednak jest mi bardzo miło i dziękuję, strasznie dziękuję za wszystko! ;*

      Usuń
  3. Rozdział jest udany i nie podlega to nawet dyskusji! Nie dość, że przejrzyście to jest też sens, a także piękne współgranie dialogów i opisów. I podejrzewam, że jeszcze powtórzę to setki razy, więc już teraz przeproszę za powtarzanie się. :)
    To dopiero początek, a już lubię Ikera. Naprawdę dojrzały z niego facet i nie mam tu na myśli jego wieku. Chodzi o to jak go wykreowałaś. Facet z klasą, choć z tymi drzwiami to mu się nie udało. :D
    Czekam na kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wiele znaczy dla mnie Twoja opinia biorąc pod uwagę fakt, jak wspaniałe rzeczy sama tworzysz. Dlatego dziękuję i, choć pewnie sama się powtórzę, mam nadzieję, że Cię nie zawiodę ;)

      Usuń
  4. Ten rozdział jest naprawdę świetny! Zostałam kupiona i przekupiona. Chce więcej i więcej. Ale wiem, że nie ma nic od razu.. Szkoda.
    Naprawdę podoba mi się to w jaki sposób przedstawiłaś Ikera i przez to lubię go jeszcze bardziej. Jak on będzie taki idealny przez całe opowiadanie, to chyba się w nim zakocham! ;D
    Czekam na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że są osoby, którym podobają się moje opowiadania. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, dlatego dziękuję, bardzo, bardzo dziękuję! ;*
      A Ikera, tutaj, sama już pokochałam <3

      Usuń
  5. Iker?! Iker!!! Mój kochaniutki Iker!!!
    Aaaa, dziewczyno, ja już Ci dziękuję za to opowiadanie! ;D ;*
    Jestem ogromną fanką Ikera! ;) To opowiadanie jest dla mnie jak miód lany na oczy, a niestety mało znam opowiadań, w której odgrywałby główną rolę. ;) Ale jesteś naszczęście Ty! ;*
    Cóż, ja Ci tu mogę powiedzieć? Genialne. ♥ Początki są zawsze trudne, lecz Twoje początki chce się czytać z apetytem i nienasyceniem, gdyż chce się więcej i więcej! ;)
    Zostaję już na zawsze! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze, to ja nie znam żadnego opowiadania, w którym odgrywałby główną rolę:)) Sama Ikera bardzo szanuję i lubię, choć fanką bym się nie nazwała i stwierdziłam, że opowiadanie o nim na koniec kariery w Realu, która mnie tak bardzo bolała, to wcale nie taki zły pomysł;)
      Dziękuję ;*

      Usuń
  6. Mimo, że kocham Barcelonę, było mi autentycznie przykro, kiedy Iker odchodził z Realu Madryt... Wielka szkoda :(
    Co do opowiadania, już teraz wiem, że będzie świetne. Twój styl pisania, fabuła, pomysły... Wszystko zawsze jest świetne. Nie ważne o kim piszesz, bo jestem pewna, że nawet gdybym nie lubiłą głównego bohatera, to po Twoim opowiadaniu bym go pokochała :)

    Czekam na kolejne i zapraszam do siebie :) http://lovemelikeyoudo15.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te kilka miesięcy złamało wiele kibicowskich serc, Iker, Xavi, Petr, Basti, Steven, Klopp... Coś takiego nie powinno mieć miejsca.
      Oj, naprawdę bardzo mi miło i cieszę się, że masz takie zdanie na temat mojej 'twórczości', bo sama piszesz niesamowicie i oczywiście w najbliższej przyszłości wpadnę do Ciebie :)

      Usuń
  7. Cieszę się, że jest opowiadanie o piłkarzach i jeszcze zauważyłam Isco w bohaterach, to już w ogóle, ale.. Ale że Iker i taka młoda dziewczyna? WHAT?!
    Może mnie się tylko wydaje i będzie inaczej, co? Oby :D
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, taka moja koncepcja na z grubsza inne opowiadanie :')
      Isco oczywiście nie zabraknie. Masz to jak w banku! I mogę Ci jeszcze powiedzieć, że odegra w miarę możliwości istotną rolę ;)

      Usuń
  8. Oj wyszedł Ci, Kochana, wyszedł. :)
    Tak w ogóle to heej! :*
    Bardzo dziękuję za zaproszenie. W ogóle nie żałuję, że tutaj zawitałam. ;))
    Co prawda nie jestem fanką Realu, ale gdybym miała patrzeć na opowiadania przez pryzmat bohaterów liczbę czytanych blogów mogłabym zliczyć na palcach. ;)
    No, muszę Ci przyznać, że poprzeczkę zawiesiłaś niezwykle wysoko, a co najlepsze- udało Ci się podołać zadaniu! :D
    Szczerze? Na miejscu Nacias chyba też byłabym onieśmielona... Nieznany mężczyzna zdzielił ją drzwiami. Następnie nalega, że zawiezie ja do lekarza. Zbiera swojego zalanego w trupa chrześniaka i odstawia do domu, a następnie proponuje jej, by została u niego, aż do powrotu jej rodziców.. Ciężka sytuacja... Ona w ogóle go nie zna. Nie wie jakie zamiary może mieć ten człowiek. Jednakże jest on osobą publicznie rozpoznawalną, więc zapewne nie posunie się do niczego na co ona nie będzie miała ochoty. Wydaje mi się, że wie, jakie to może ponieść za sobą konsekwencje. :)
    Och, ja tak od razu o czarnych myślach - jak zawsze. Hehe, wybacz. :*
    Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Ach, tak!
    NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ DWÓJECZKI!! :))
    Czekam na nią z niecierpliwością. ♥
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Realu jako klubu tutaj aż tak dużo raczej nie będzie. Odegra ledwie tło do opowiadania, spodziewaj się tylko innych piłkarzy, ale oczywiście będzie to kadra z zeszłego sezonu, jeszcze z Chicharito, którego tak bardzo pokochałam <3
      Ale czarne scenariusze są najlepsze, nieprawdaż?! xd
      Dziękuję za tak motywujący komentarz, jesteś wspaniała! ;*

      Usuń
  9. Tak jak mówiłam, jestem też i tu! Tak szybko się mnie teraz nie pozbędziesz, oj nie.
    Rozdział wyszedł prześwietny i osobiście wizja rozjechanego kota sąsiadki rozbawiła mnie niezmiernie, chociaż tej trójce, a szczególnie Ikerowi do śmiechu nie było.
    Nie wyobrażam sobie, że będę musiała teraz czekać na kolejne. Co ty ze mną robisz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nie chcę się Ciebie pozbywać, oj nie!! ;))
      Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał. Podejrzewam, ze wiesz, ile to dla mnie znaczy. Dziękuję i pozdrawiam ;*
      P.S. Z czekaniem byle do niedzieli ;D

      Usuń
  10. Kochana, obiecałam sobie, że wpadnę i tu więc jestem! Ikera w 100% szanuję za to co robił dla Realu, po prostu za wszystko.
    Super się zapowiada, widać, że nasz bohater dalej cierpi po utracie Alice. Ciekawe, jak to się wszystko potoczy, tym bardziej z grubo młodszą Nacias. Ale Ty, Kochana zawsze zaskakujesz!
    Mam nadzieję, że piłkarze Realu również będą się pojawiać, a tym bardziej Ramos!
    Kochana, jak dobrze Cię rozumiem. Najpierw cholerna opona, potem 0:0...
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna co do tego zaskakiwania, choć mam nadzieję, że dokładnie tak będzie:)) I widzę, że nie tylko ja mam lekką fobię na punkcie Sergito...
      Głupia opona, głupia awaria w głupich bolidach Carlosa, Dana i Hulka, głupi zdublowany bolid Mcarena, głupie 0:0 i głupia porażka M'Gladbach z Mainz. Jak widać nie najciekawiej.
      Oczywiście dziękuję i buziaki! ;*

      Usuń
  11. Jestem! Zgłaszam się! :) w końcu dotarłam :)
    Moje lenistwo w ten ostatni tydzień wolności jest na maksymalnym poziomie XD
    No ale ruszyłam tyłek i zabrałam się za czytanie :)
    Powiem Ci kolerzanko z całą szczerością, że mnie oczarowałaś <3
    Ogółem przeczytałam chyba z 3 blogi o hoszpańskich piłkarzach (nie przepadam za ligą hiszpańską) ale to opowiadanie skradło moje serducho i zostaje :))
    A dodatek świata nastolatków dodaje mu jeszcze większy smaczek ;))
    Czekam na kolejny
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam uwielbiam praktycznie każdą z bardziej znanych lig piłkarskich:)) Niestety z Bundesligi jestem za M'Gadbach, więc pewnie byśmy się nie dogadały. Choć BVB jak najbardziej szanuję, są u mnie na drugim miejscu w Niemczech ;>
      Lenistwo ---> wiem coś o tym XD
      Dziękuję za cudowny komentarz!! ;*

      Usuń