Na niczym nie mógł się skupić. Prowadził jakby automatycznie, bez większych emocji zmieniał biegi, wciskał gaz i hamował. Przed oczami stawały mu jedynie sceny z przeszłości. Momenty szczęścia, którego tak dawno nie umiał doświadczyć, choć szukał go w każdej sekundzie swojego życia. W każdym meczu, każdej paradzie, każdej rzuconej do kolegi piłce. Ale nie potrafił. Myśli nieustannie wracały do tego jednego, bolesnego tematu. Do niej...
Do jej ciemnych, krótkich włosów i czarnych niczym węgiel tęczówek, które magiczne iskierki rozświetlały za każdym razem, gdy ją całował. Do jej długich ramion oplatających jego szyję i idealnie pełnych warg szepczących czułe słówka. Do wspólnie spędzonych dni, każdej namiętnej nocy i pełnych emocji pożegnań przed zgrupowaniami reprezentacji.
Nic nie było w stanie zapełnić tej pustki.
Pamiętał finał Ligi Mistrzów z zeszłego roku. Jak wspólnie przemierzali piękne uliczki Lizbony, trzymając się za ręce. Jak siedzieli na plaży przytuleni, dumając o przyszłości. Jak klaskała ubrana w jego koszulkę na trybunach za każdym razem, gdy dotykał piłki. Zaraz po straconej bramce przeniósł wzrok na ten konkretny sektor. Na miejsce, w którym siedziała ona. Uśmiechała się i pokazywała uniesione kciuki, dając mu wiarę w wygraną. Coś, bez czego nie umiałby wybronić żadnego kolejnego strzału, choć niektóre z nich były praktycznie niegroźne.
A teraz pozostał już tylko niesmak rozstania zmieszany z marzeniami dotyczącymi jej bliskości. Czegoś, co nigdy nie będzie mu dane...
Zaparkował zaraz pod Kościołem obok srebrnego BMW Ramosa. Zgasił silnik i westchnął dosadnie, widząc pędzącego w ich stronę przyjaciela. Właśnie, ich... Nagle przypomniał sobie o istnieniu Nacias!
- Gotowa? - spytał, wysilając się na niezbyt ciekawy uśmiech.
- Zależy - odparła, wycierając spocone dłonie o materiał sukienki.
Iker położył dłoń na nagim ramieniu siedemnastolatki, chcąc dodać jej otuchy. Widział bowiem, jak drży pod napływem emocji.
- Spokojnie, zabrałem Cię tutaj na własną odpowiedzialność. Żaden z tych wariatów nie tknie Cię nawet palcem.
Dziewczyna pokiwała głową, choć wcale jej to nie uspokoiło. Pragnęła po prostu zakopać się w świeżo pachnącej pościeli z książką i zapomnieć o wczorajszych wydarzeniach. Ale jak widać zarówno bramkarz Królewskich, jak i przykryty włosami siniak na czole umiejętnie dawały wręcz odwrotny skutek.
Mężczyzna wysiadł z auta. Pokazał dłonią Ramosowi, by chwilę poczekał, obszedł samochód, po czym otworzył drzwi od strony pasażera. Jakże duże było zdziwienie stopera, gdy obok stanęła śliczna, ale niezwykle młoda brunetka. Prędko zamknął usta, zdając sobie sprawę z tego, że musi wyglądać niezwykle idiotycznie i podszedł do pary. Przez głowę przelatywało mu milion scenariuszy, niektóre paskudne, inne nierealistyczne lub wręcz fantastyczne. Starał się myśleć racjonalnie, choć zupełnie mu to nie wychodziło. Ale przecież Iker nie mógłby...
- Sergio, to jest Nacias. - Andaluzyjczyk uścisnął nieśmiało wyciągniętą dłoń z uśmiechem. - Nacias, to największy roztrzepaniec w klubie.
Normalnie spiorunowałby Casillasa wzrokiem, ale teraz było mu dokładnie wszystko jedno, co nieznajoma sobie o nim pomyśli. Chciał jedynie dowiedzieć się, jakim cudem u boku pozornie ułożonego, dojrzałego mężczyzny pojawiła się licealistka.
Bramkarz wywrócił oczami, widząc minę przyjaciela. Pokręcił tylko głową w odpowiedzi na nieme pytanie, po czym trzymając dłoń w talii Hiszpanki, wszedł po schodach do wnętrza Kościoła. Nie czuł się najlepiej z tym wszystkim. Najpierw ludzie współczuli mu po rozpadzie ponoć idealnego związku i utracie miłości, teraz spotykał się z krzywymi spojrzeniami, bo zabrał na ważne wydarzenie koleżankę swojego starszego chrześniaka. Aż mu się niedobrze robiło od tego wszystkiego. Bycie w centrum uwagi znosił, jeśli w grę wchodziła niesłychana obrona lub wygrany tytuł mistrza świata z reprezentacją, na którą nikt początkowo nie stawiał. Ale nienawidził czytać nagłówków gazet informujących o jego prywatnym życiu.
Podeszli do ławki, na której siedziała Pilar. Ramos wziął na ręce swojego synka, a Iker delikatnie ucałował jej policzek, jak to miał w zwyczaju. Kobieta uśmiechnęła się, kładąc dłoń na białej koszuli piłkarza.
- Zgubiłeś krawat?
- Stwierdziłem, że mała odmiana nie zaszkodzi - westchnął. - Poznaj Nacias. Uznajmy, że jej można przypisać to unowocześnienie.
Rubio zaśmiała się, podchodząc do nastolatki. Była jedyną osobą, która wybrzydzanie i użalanie się nad innymi potrafiła odstawić na bok. Starała się pomagać każdemu wokoło, choć nie zawsze jej to wychodziło. Ale liczą się chęci, nieprawdaż?
Powitała dziewczynę, po czym z dużą dozą pewności siebie zabrała ją na bok. Lubiła słuchać zaskakujących historii dotyczących kolegów swojego partnera, bowiem zawsze były albo zabawne, albo wręcz niesłychanie nieprawdopodobne. Tym razem chciała jednak dodać też coś od siebie. Ośmielić ją przed pojawieniem się w Kościele całego Realu Madryt i niezwykle nieznośnych zazwyczaj dziennikarzy.
Iker z kolei zabrał z rąk Sergio Juniora. Kochał tego szkraba niczym własne dziecko, na które od dawna się już nie zapowiadało. A pragnął potomka jak niczego innego... Odgarnął do tyłu krótkie, ciemne włoski. Uśmiechnął się, gdy chłopczyk wyjął z buzi smoczek i zaczął przyciskać go do jego ust. Był niezwykle radosnym niemowlakiem niosącym otoczeniu pełno szczęścia.
- Powiedz mi, kim ona w ogóle jest?
Casillas westchnął, odkładając smoczek do wózka. Spodziewał się tego pytania.
- Koleżanką Aleixa.
- I uważasz, że podrywanie siedemnasto... - Zawahał się. - Czy tam osiemnastolatek jest w porządku? Iker, już dawno pożegnałeś się z tą grupą wiekową!
- A skąd ty wiesz, na jakiej zasadzie ją tutaj przyprowadziłem?!
Ramos zmarszczył brwi. Przeczesał swoją grzywkę palcami, biorąc jednocześnie kilka uspokajających oddechów. Zawsze miał o bramkarzu jedno i to samo zdanie. Uporządkowany, racjonalnie myślący facet, teraz już po trzydziestce. Nie spodziewał się dnia, w którym coś podważy ów wniosek.
- Nie gadaj, że jako towarzyszkę, bo i tak Ci nie uwierzę - stwierdził, wycierając chusteczką nosek synka. - Nie dzwoniłbyś wtedy do mnie niemalże w ostatniej chwili.
- Istnieje pewna granica zaufania Sergio. Naprawdę uważasz, że mógłbym wskoczyć do łóżka siedemnastolatce?
Obrońca zmieszał się. Casillas zaczął gadać swoim typowym, niemalże filozoficznym stylem, wracając jakby do dawnej postawy. To go w pewien sposób zbiło z tropu, sprawiając, że całe wcześniejsze podenerwowanie odeszło w niepamięć.
- No nie, ale...
- Ale?!
Przełknął ślinę, siląc się na szczere spojrzenie w oczy przyjaciela.
- Co innego mogłem sobie pomyśleć?
Brunet uśmiechnął się pod nosem. Schował w dłoniach rączki Juniora, przyciągając go jednocześnie do piersi. Uwielbiał, gdy chłopczyk przytulał swoją twarz do jego torsu, jednocześnie uroczo gaworząc.
- Nie od dziś wiemy, że z myśleniem czasami masz problemy. Dlatego proszę Cię, na przyszłość wstrzymaj się z wyciąganiem pochopnych wniosków.
Andaluzyjczykowi nie pozostało nic innego, jak przytaknąć ze skruszoną miną. Musiał przyznać, odrobinę się zagalopował.
Jednak nadal niezwykle mocno przeszkadzała mu pewna myśl. Jakim cudem Nacias znalazła się u boku bramkarza Królewskich?
Wstał, ucałował czoło synka, po czym przeszedł do wejścia Kościołu, by powitać kolejnych gości. Nie śmiał już zadać pytania, na które odpowiedź mogłaby rozwiać jego wątpliwości.
~*~
Wiem, że pisząc ten rozdział zawiesiłam poprzeczkę dużo niżej, niż przy poprzednich, ale... Brak czasu to jedno, nagła utrata umiejętności spójnego sklecenia zdania to drugie, za to świadomość, że musisz wkuć te sześć stron z historii na kartkówkę czy napisać rozprawkę na beznadziejny temat z polskiego to zupełnie co innego i chyba niestety jeszcze nie przestawiłam się na tryb szkoła. W tygodniu, jak doszły mi treningi, nie byłam w stanie zarówno psychicznie, jak i czasowo wpisać w wyszukiwarkę adresu bloggera, dlatego bardzo przepraszam za wszystkie zaległości na Waszych blogach, które oczywiście nadrobię jak nie w ten weekend, to w następny, bo akurat będę miała cztery dni wolnego.
Teraz czekam na opinie i... Odsyłam tutaj [klik], gdzie za chwilkę pojawi się informacja odnośnie dodawania rozdziałów, przynajmniej przed najbliższy miesiąc lub dwa.
Pozdrawiam, całuję i dziękuję za wszystkie komentarze pod dwójką ;**
Oraz przepraszam za tak krótką trójkę ;/